Innowacyjny sposób oszustwa na „auto zastępcze”

W sprawie funduszu inwestycyjnego założonego przez jednego z profesorów Uniwersytetu Gdańskiego zostało wszczęte śledztwo przez prokuraturę. Wszystko za sprawą wielkiego oszustwa. Pokrzywdzeni przez fundusz podają wartość strat na 9 milionów złotych. Sprawę bada Centralne Biuro Śledcze.

Oszustwo na wiele milionów

Wydawać by się mogło, iż oszustwo na tak wielkie pieniądze nie jest realne, a nawet jeśli to jest bardzo trudne. Nic bardziej mylnego. Dowodem jest fundusz inwestycyjny, na rzecz którego wpłacane były niemałe sumy pieniędzy, które obecnie szacuje się co najmniej na dziewięć milionów złotych. Poszkodowani to przede wszystkim pożyczkodawcy i konsorcjanci. Niektórzy stracili aż 2 miliony. Oszustwo nietypowe, subtelne i skuteczne. Sam pomysł wydawał się być doskonały i mógłby spowodować większe straty, gdyby nie czujność inwestorów z bogatym doświadczeniem.

Ujawnione oszustwo

Prokuratura w Gdańsku potwierdza, iź wydział przestępczości gospodarczej prowadzi śledztwo w tej sprawie. Póki co to jedyne informacje jakich udziela rzecznik prokuratury. Liczba oszukanych nie jest dokładnie znana, pokrzywdzonych może być znacznie więcej. PAP nieoficjalnie podał, iż w 2015 roku miało miejsce zdarzenie początkujące proceder. Otóż latem 2015 roku znany w środowisku biznesmen z Pomorza zgłosił się do jednego z prezesów warszawskiej spółki z ciekawą propozycją inwestycji. Miała ona polegać na finansowaniu wynajmu samochodów zastępczych, które są udostępniane klientom towarzystw ubezpieczeniowych. Zysk miał pochodzić z wierzytelności względem ubezpieczycieli. Twarzą całego przedsięwzięcia miał się stać gdański ekonomista, profesor gdańskiej uczelni.

Naukowa twarz projektu uwierzytelniła pomysł inwestycji

Projekt inwestycji w rzekomy wynajem aut zastępczych miał firmować naukowiec, ekonomista. Prezentował on założenia inwestycji bardzo rzetelnie i czytelnie. Gdańska spółka została założona celem pozyskiwania finansowania projektu. Inwestorom gwarantowano wysoki zysk z gotówki przekazanej na rzecz spółki, mającej być rodzajem funduszu inwestycyjnego. Wszystko układało się w logiczną całość, pieniądze niezbędne były do zakupu floty samochodów. Samochody miały zarabiać zaś na wierzytelnościach wobec ubezpieczycieli. W efekcie pieniądze nie wypracowały żadnego zysku, zostały zdefraudowane stosunkowo szybko. Oszustwo wyszło szybko na jaw, aczkolwiek nie jest już tak łatwo ustalić członków grupy przestępczej, która stoi za wdrożeniem projektu inwestycyjnego w życie. Bez wątpienia nie był to jedynie wspomniany profesor ekonomii, ani li tylko uznany biznesmen pomorski.

Wszystkie artykułyNastępny artykuł